wtorek, 21 września 2010

Co może się stać z drużyną po spadku?

Na pytanie, które zawarłem w tytule odpowiem w tej notce. Za przykład wezmę Odrę Wodzisław, czyli klub, który przez 14 lat bez przerwy występował w Ekstraklasie piłkarskiej. Jak wiadomo, seria ta zakończyła się w meczu z Wisłą Kraków (1:1) 15. maja 2010. Tego dnia wodzisławski klub pożegnał się z Ekstraklasą, by się w niej utrzymać zabrakło zaledwie dwóch punktów.

Odra po spadku rozwiązała kontrakty za porozumieniem stron z 18. zawodnikami. Jedyni, którzy zdecydowali się w zespole pozostać to legenda klubowa - Jan Woś oraz dosłownie paru zawodników, którzy nie grali w Odrze w ubiegłym sezonie zbyt często. Obecnie sytuacja Odry zarówno piłkarska jak i ta pozaboiskowa jest krytyczna.

Aktualnie klub posiada gigantyczne długi i generuje kolejne, które sięgają już bagatela 6. milionów złotych. Klubem rządzą czescy akcjonariusze, posiadający większościowy pakiet akcji. Zawodnicy nie mają uregulowanych wypłat, obrońca Marcin Kokoszka wypłaty nie widział od kwietnia. Co więcej, pieniędzy brakuje również na maści, odżywki, a nawet na obiady, które muszą być fundowane przez klub. Sytuacja nie do pozazdroszczenia.

Jednak to nie koniec kłopotów zespołu spod czeskiej granicy. W ostatnich dniach do klubu została sprowadzona nowa osoba z Czech. Po uzyskaniu informacji o nazwisku tego pana postanowiłem poszukać informacji o nim w internecie. Ku mojemu zdziwieniu Radomir Hrubon był skazany za korupcję (przekupywanie sędziów) w Czechach. Komentarz tutaj wydaje się być zbędny, Odra chyli się ku upadkowi, żal pomyśleć, że to ta sama drużyna, która w poprzednim sezonie dwukrotnie pokonała Legię...

Wodzisław Śląski już w najbliższym czasie może zniknąć z futbolowej mapy Polski. Jedynym, racjonalnym wyjściem z tej sytuacji jest ogłoszenie upadłości klubu, rozpoczęcia rozgrywek z poziomu okręgowego. Wystarczyło, że pieniądze z Canal+ skończyły się wraz ze spadkiem, od tego czasu klub nie może funkcjonować w należyty sposób. Dodam, że Czeska strona obiecywała przed przejęciem zespołu ogromne pieniądze, była mowa o MILIONIE ZŁOTYCH, do dziś do klubu dotarł przelew na 50 i 40 tysięcy złotych, po to by piłkarzom wypłacić część jednej pensji, kiedy zapowiedzieli, że na ligowy mecz nie pojadą. Oprócz pieniędzy Czesi obiecywali szybki powrót do Ekstraklasy i - uwaga - europejskie puchary... Jak jest obecnie, jak te obietnice się pokryły z prawdą można zobaczyć po ligowej pozycji Odry.

Odra Wodzisław klęczy przed otwartą mogiłą, czekając na to kto popchnie ją w dół.

piątek, 17 września 2010

Liga Europy: Juventus 3:3 Rudņevs!


Są na szczęście takie dni w polskiej piłce, kiedy to można być dumnym z poczynań naszych rodzimych zespołów, i choć zdarzają się one od święta to mimo wszystko warto na nie czekać. Wczoraj ten dzień spotkał Lecha Poznań, który dzięki hat-trickowi Artjomsa Rudņevsa zremisował z Juventusem 3:3 mecz inaugurujący potyczki Polaków w Lidze Europy.

Anonimowy dla Włochów i większości futbolowej Europy Rudņevs zaskoczył wszystkich, od dziennikarzy, po kibiców Lecha (i nie tylko Lecha) oraz przede wszystkim trenera Juve, Del Neriego.  Łotysz rozegrał kapitalny mecz, najlepszy w jego dotychczasowej karierze, to pewne. W drugiej minucie doliczonego czasu gry uderzył kapitalnie, mocno, bez namysłu i co najważniejsze - celnie. Manninger mógl tylko wyciągnąć piłkę z siatki. Ten gol to fantastyczna odpowiedź 22-latka na bramkę zdobytą przez doświadczonego Del Piero kilkanaście minut wcześniej.

W takich chwilach raduje, a przynajmniej powinna radować się cała piłkarska Polska, klub z Wielkopolski zaprezentował znakomity, skuteczny futbol, zaprocentowało to zdobyciem pierwszego punktu w grupie A Ligi Europy, z faworytem tej grupy, Juventusem.

Takie chwile zdarzają się rzadko, ostatnio takie powody do dumy mogliśmy mieć za sprawą Wisły Kraków, która w ramach eliminacji do Ligi Mistrzów pokonała u siebie późniejszego tryumfatora tych rozgrywek, Barcelonę 1:0. Tym bardziej szkoda, iż pierwszy mecz w Katalonii ówczesny mistrz Polski przegrał zbyt wysoko by marzyć o awansie do fazy grupowej.


Po pierwszej kolejce grupowych zmagań Lech jest na drugiej pozycji ex aequo z Juventusem. Ostatnie miejsce zajmuje austriacki Red Bull Salzburg, który przegrał z liderem, Manchesterem City 0:2. W kolejnych meczach Kolejorz spotka się właśnie z Salzburgiem na własnym stadionie, a Juventus będzie musiał powalczyć w Anglii z "Citizens" o pierwsze zwycięstwo.

środa, 15 września 2010

Jak się w historii na dobre zapisać...



Polska reprezentacja gra fatalnie, o tym nikomu przypominać nie trzeba. Póki co jednak nie zdarzyło się w historii polskiej piłki upaść tak nisko. Dziś FIFA opublikowała najświeższy (15. września) ranking reprezentacji, w którym nasi zacni kopacze zajmują zaszczytne 66. miejsce, wyprzedzając takie tuzy jak Benin (69.) czy Wyspy Zielonego Przylądka (77.).

Nasuwa się pytanie: czy może być jeszcze gorzej? Okazuje się, że tak. Kolejne mecze reprezentacji to spotkania z USA, Ekwadorem, następnie z Wybrzeżem Kości Słoniowej, Hiszpanią i Niemcami. W rankingu za nami z wyżej wymienionych państw jest wyłącznie Ekwador, i to wcale nie daleko, bo na 72. pozycji. 

Właśnie jesteśmy naocznymi świadkami ostrego pikowania w dół drużyny Smudy. Tę pozycję zawdzięczamy oczywiście ostatnim popisom Polaków z Kamerunem, Australią i Ukrainą. Nie wspominam tu o Hiszpanii, gdyż akurat to spotkanie pamiętają chyba wszyscy entuzjaści polskiej piłki kopanej.

Nie pomogła Biedronka ani Nike, reprezentacja kompromituje się w krótkim czasie najbardziej jak tylko to możliwe (tak nisko nie byliśmy nigdy). Przykre, aczkolwiek prawdziwe. Na osłodę/pogłębienie rozpaczania nad polską piłką jutro czeka nas spotkanie Ligi Europejskiej, w którym Juventus Turyn na swoim stadionie podejmie Lecha Poznań, naszego jedynak w Europejskich pucharach.

poniedziałek, 13 września 2010

Przepaść między Ekstraklasą a I ligą

Powszechnie wiadomo, jak duże pieniądze zespoły polskiej Ekstraklasy otrzymują za grę i prawa do transmisji ligowych spotkań od Canal+ i Orange Sport. W sezonie 2010/2011 każdy klub za samo przystąpienie do rozgrywek otrzymał 3 550 000 złotych. Kwota niebagatelna jak na polskie warunki, jednakże nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, jaka przepaść dzieli w sprawach finansowych najwyższą klasę rozgrywkową i I ligę.


O ile w Ekstraklasie można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że spory procent budżetu klubu stanowią przychody z transmisji, o tyle w I lidze to stwierdzenie staje się śmieszne. Licencję na pokazywanie meczów drugiej klasy rozgrywkowej posiada tylko i wyłącznie TVP Sport. Dzięki tej stacji można zobaczyć jedno spotkanie w danej kolejce tej ligi. Dodajmy, że wybór meczu pozostaje w gestii działaczy TVP. Każdy klub występujący w I lidze otrzymuje, bez względu na ilość pokazanych meczów przez TVP, 61 tysięcy złotych. Porównanie do Ekstraklasy tutaj wydaje się być zbędne.

Był sobie Unibet...

Jednak jeśli z każdej sytuacji jest wyjście, to powinno być ono i tutaj. Owszem, jest. By poprawić w jakimś stopniu finanse klubów z zaplecza Ekstraklasy liga ta ponownie powinna pozyskać sponsora tytularnego. Uprzedniego, jakim była firma bukmacherska "Unibet" liga utraciła ze względu na powstałą swego czasu "ustawę hazardową". Klub, który spada z szeregów Ekstraklasy traci ogromne wpływy oraz piłkarzy, ponieważ wtedy kluby mają ogromne problemy, by przystać na dotychczasową gażę graczy grając o klasę niżej.